niedziela, 27 kwietnia 2014

Kto ty jesteś? Polak mały...


„Jestem Polakiem – to słowo w głębszym rozumieniu wiele znaczy. Jestem nim nie dlatego tylko, że mówię po polsku, że inni mówiący tym samym językiem są mi duchowo bliżsi i bardziej dla mnie zrozumiali, że pewne moje osobiste sprawy łączą mnie bliżej z nimi, niż z obcymi, ale także dlatego, że obok sfery życia osobistego, indywidualnego znam zbiorowe życie narodu, którego jestem cząstką, że obok swoich spraw i interesów osobistych znam sprawy narodowe, interesy Polski, jako całości, interesy najwyższe, dla których należy poświęcić to, czego dla osobistych spraw poświęcić nie wolno”.

(Roman Dmowski; „Myśli nowoczesnego Polaka”; 1903)



Jestem Polakiem – wyrażenie to można definiować na różne sposoby. Jednak próba określenia owej polskości opisana przez R. Dmowskiego przemawia do mnie w sposób jasny i trafny. Swobodnie mogę podpisać się pod zacytowaną wyżej wypowiedzią. Mogę podpisać się ja, Polak, ojciec i mąż, a także muzułmanin. 

To właśnie owo ostatnie określenie wydaje się być w niektórych kręgach kontrowersyjne. Wszak Polak to na ogół katolik, zaś niemal wszystkie organizacje narodowe w swoich deklaracjach ideowych czy statutach, katolicyzm ten eksponują i jednoznacznie obiecują bronić.

Czy zatem jestem zdrajcą? Ja, syn Polskiej Ziemi, bowiem wyrzekłem się niejako dziedzictwa i przyjąłem religię z zewnątrz? Oczywiście nie. Niemniej jednak jest to pogląd, który nie jest tak do końca bezpodstawny.

Czerpię swą wiedzę z różnych źródeł i różne też treści mnie inspirują. Są to tak teksty Dmowskiego jak i wersety Koranu, filozofowie suficcy jak i polscy nacjonaliści, jest to Nahdż al Balagha i wiele, wiele innych... Z chwilą przyjęcia islamu nie stałem się innym człowiekiem. Owszem, zmianie uległy pewne priorytety, zasady moralne czy przyzwyczajenia żywieniowe, ale nadal jestem tym samym człowiekiem. Świat postrzegam w ten sam sposób co wcześniej, tylko nieco inaczej go definiuję i nieco inaczej określam swe życiowe cele – w każdym bądź razie, jestem tą samą osobą. Islam zmienił moje serce, podejście do Boga, człowieka, rodziny etc. – ale nie zmienił mojej tożsamości. Jestem tym samym człowiekiem.

Niestety moje obserwacje polskiej ummy nie zawsze potwierdzają mój punkt widzenia. Powszechna arabizacja (czy trafniej – wahabizacja) islamu dotarła i do naszego kraju. „Jedynie słuszna droga” w wykonaniu pseudouczonych, wykrzywia wspomnianą przeze mnie tożsamość narodową w umysłach jednostek, które islam przyjęły jako swój życiowy wybór. 

Niekończące się internetowe dysputy co jest haram a co halal popierane są wypowiedziami „uczonych” o których wcześniej nie słyszałem. Zastanawiające jest to, że gdy ktokolwiek w owych dysputach poruszy realny problem natury teologicznej to w większości przypadków następuje w danej dyskusji cisza... Jednakże wystarczy zapytać czy dany produkt, czynność (czy Bóg wie co jeszcze) jest „dozwolony” to wylegnie na powierzchnie cała masa znawców „prawa”. Jak to jest, że potrafimy zaglądać sobie wzajemnie do talerza, a nie zwracamy na prawdziwą duchową kondycję polskiej ummy najmniejszej uwagi. Jak to jest, że cała masa konwertytów czuje się obco we własnym kraju bo im wmówiono, że mają żyć „na sposób arabski” i że jest to ten „prawdziwy islam”? 

Gdy obserwuję to co się dzieje w naszym kraju w środowiskach muzułmańskich to dochodzę do dość kontrowersyjnego w mej opinii wniosku, iż ja – Patriota Virtual – jestem jednym (z zapewne niewielu) muzułmanów-islamofobów. Bo ja się boję takiej religii. Boję się, że mój naród, moja społeczność religijna, wyzbywa się własnej tożsamości na rzecz saudyjskich wzorców. 

A wierzcie mi Bracia i Siostry – ja w Świętym Koranie takiego nakazu nie widziałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz